Translate

wtorek, 14 lutego 2017

Daj, będę niósł twoją torebkę

Przepraszam ale znów będzie o kwestiach socjologiczno damsko-męskich. Do napisania tej notki skłoniły mnie dwie sytuacje:
-rozmowa z koleżanka która studiuje teraz w Beijinie podczas której dużym męskim atutem lokalsów była ta kwestia.
- skarga pewnego mężczyzny na jednym z portali społecznościowych, z gdy w Polsce niósł torbę koleżanki usłyszał od 'jestem macho' niewybredne komentarze pod swoim adresem sugerujące jego 'zniewieścienie' i głupotę.
Osobiście, nie odczułam tutaj tego jako zmiany ponieważ już w Polsce znajomi z Korei i Chin przyzwyczaili mnie do takiego zachowania, a i moi polscy znajomi też raczej tak postępują
Torebkę niesie mężczyzna.
Nie ważne czy jest pięknie różowa, czy zrobiłaś zakupy w sklepie, ciężarem przejmować się nie musisz bo nie Ty będziesz to nieść tylko mężczyzna Ci towarzyszący.
Jakoże dla mnie jest to oczywiste jak oddychanie (a nawet bardziej bo oddychać zdarza mi się zapominać :P ) nie pomyślałam, że może to wywoływać kontrowersje.
Tak na prawdę każdą torebkę, która dasz Pan będzie niósł, a większe bądź zakupy będzie Ci wyrywał. Oczywiście ma ograniczenia- nie weźmie więcej niż jest w stanie więc bądź ludzką księżniczką ^^ .

środa, 8 lutego 2017

Tu się całują!

Jako, że na razie mam problem z tekstami, które napisałam roboczo, a Ogr ma dużo na głowie i potrzebuje (zasłużonego) odpoczynku, to coś lekkiego ;)

Największy szok kulturowy przeżyłam  zobaczywszy w Disneylandzie, po raz pierwszy w Chinach dziewczynę dającą namiętnego całusa chłopakowi. Mało tego, buziak był za to, że nieborak przy pomocy kolegi próbował wziąć ją na barana by lepiej widziała paradę (troszkę mu współczuję i podziwiam, że nie załamał się).
Nauczona filmami, dramami, filmikami yutuberów i doświadczeniami realnymi z Azjatami jechałam z przeświadczeniem, że w Azji, w tym w Chinach, ludzie publicznie za bardzo nie okazują sobie uczuć, a tu zonk.
Szok był ale uznałam, ze to może jednorazowy przypadek młodych (około 20 letnich) osób. Z czasem obserwacji, jednak okazało się, że tu 'jest normalnie' ludzie całują się, przytulają, obejmują publicznie. Ok, może nie jest to 100% społeczeństwa, (ale gdzie dotyczy to 100%? ) jednak wbrew pozorom wcale nie takie rzadkie.
W sferze publicznej intymności, gestem który jest tu (dla mnie) mega uroczy i taki 'uczuciowy', jest delikatne klepanie dziewczyny przez chłopaka po pupie ^_^. Widziałam to tu na prawdę wiele razy, zrobione w tak uczuciowy i uroczy, a nie wulgarny sposób, że nie mogłam nie patrzeć. Takie klepanie pt 'idź, idź kochanie; no już, ruchy'. Zazwyczaj wykonane w bardzo dużym tłumie lub na przejściu przez ulicę, wyglądało jak delikatne pospieszanie i kierowanie partnerką <3
To Chiny, więc oczywiście musi być 2 strona medalu :P
Bardzo dużo par, w ogóle nawet nie rozmawiających ze sobą,wpatrzonych cały czas w telefony, siedzących w restauracji, kawiarni bądź będących na spacerze- niby razem ale oddzielnie. Ślad czasów- u nas w końcu też coraz więcej osób zamiast razem rozmawiać, patrzy cały czas w telefony. Tam są to głównie zakupy internetowe (nie ma to jak podglądać komuś co robi w telefonie ;) ) u nas sieci społecznościowe ale.. z czasem kto wie, pewnie będzie tak samo.

niedziela, 5 lutego 2017

Blondynka w księgarni

Jako, że potrzebowałam paru rzeczy do kaligrafii (skoro już tu jestem ;) ) wybrałam się do miejsca gdzie można takie rzeczy nabyć w 'rozsądnej' cenie.
Księgarnia oczywiście paro piętrowa- 3 poziomy empiku to pikuś.
Ale tu też oczywiście można kupić mydło i powidło.
Gdy podniecałam się wyborem artykułów do kaligrafii faktycznie wzbudziłam pewne zainteresowanie ale po tej wyprawie jestem szczęśliwą posiadaczką 3 książek do ćwiczenia, 4 nowych pędzli oraz papieru ryżowego w tym ślicznego zdobionego złotym wzorkiem (jeśli któreś chce pisać w tej sprawie do ogra ale tylko dziś ^^)

Take me to the downtown...

Tu wszystko jest jak zaczarowane, nawet w 'małym' mieście.
Wpierw trzeba było coś zjeść- ah te knajpy na przedmieściach.



System zamówień? Ciekawy, te zaznaczanie ołówkiem pozycji
Ceny? Warszawskie ot i tyle. Jadło zacne ale to nie przedmiot tego posta.
Gdy już brzuch napełniony pora na zwiedzanie krainy snów (na prawdę jest jakiś american dream? Kto chce to śnić? Jak może china dream).



Gdy lekkie zmęczenie ogarnęło
Wybrać na deser trza było.
Bardzo drogi, bardzo uroczy ale tylko erazack nie czekolada w haagen dazs. Trochę smuteczek że firma o takiej renomie sprzedaje produkt czekolado podobny za taka cenę.
Oczywiście nie obeszło się również bez Starbucksa po drodze- soczek mango & brzoskwinka? Mniami :)

sobota, 4 lutego 2017

Przestałam pytać co jem

Dużo osób czekało na opis jedzenia więc proszę.
Tu jedzą dosłownie wszystko. Co chwila słyszę 'zjedz kości', 'czemu nie jesz ości', 'tę skórę/ chrząstki się je'.
Dziś poszłam do miejsca z gotującą się zupką na środku stołu
Po wybraniu dania, pierwszy etap jedzenia to zrobienie własnego sosu.
Gdy wróciłam po środku czekała już zupka.



Po chwili kelner doniósł jedzonko, które po kolei powoli w miarę jedzenia wkłada się do gotującego wywaru.
Były to: bambus, przepiórcze jajka, kostki z togu przekładane z jakiejś części gęsi (myślę że chodziło o wątrobę ale wolałam się już nie dopytywać) i właśnie owczy mózg.

W miarę jak jedzonko zostało zjedzone kelner doniósł jeszcze trzy potrawy.
Boczek, serduszko z ryby (chyba z ikrą patrząc po smaku) i ciasto ryżowe w sosie. Ciast niestety nie mogłam spróbować ponieważ było w miodzie.

Tak wygląda mózg po. ugotowaniu. W smaku jest bardzo delikatny, ma konsystencję puddingu. I możliwe, ze gdyby nie wiedzieć co się je to dużo przyjemniejsze by to było :P

Oczy nieba

Ten post trochę zaprzeczy temu co dotychczas pisałam.
Parę razy opisałam sytuację gdzie zwracałem uwagę tym, że jestem tu inna ale tak na prawdę przez większość czasu nikt nie będzie zwracał na was uwagi. Nikogo nie obchodzi kolor włosów czy rysy twarzy. Dopiero po spojrzeniu wam w oczy część osób zareaguje.
No np dziś tam gdzie jadłam mózg

piątek, 3 lutego 2017

Studenckie życie.

Spędzając dzień na kampusie trza było po studencku zjeść. Jedyne miejsce otwarte (noworoczne wakacje) to była pizza hut.





Dwuosobowa 'przyjemność' jak na zdjęciach to koszt 165 yuanow. Czyli drożej niż u nas (Bardzo 'studencko' prawda?).

Uniwersytet

Dzisiejszy cały dzień spędziłam na kampusie dla doktorantów i osób po magisterce.
Pora troszkę o tym miejscu napisać.
To tylko 1 z trzech kampusów tego uniwerku i to (ponoć) najmniejszy. Prezentuje się jak cale chiny nowocześnie i rozpadając się zarazem, dużo zieleni i pomnik pierwszego prezydenta chin. Teren jest ogromny, jak małe miasto w mieście, nasz główny UW to maleństwo.


czwartek, 2 lutego 2017

Najdziwniejszy podryw życia

Miałam pisać o wielu innych rzeczach ale wieczorna sytuacja wprawiła mnie w konsternację, a Donga zarumieniła.
Bo ilu dziewczynom zdarzyło się, że jak szły z przedstawicielem płci przeciwnej to inny gościu wypytywał się o nie?
Szliśmy sobie spokojnie do samochodu gdy jakiś mężczyzna zaczepił Donga. I widać, że zadaje pytania patrząc na mnie. Zrozumiałam, Dong odpowiada mu, żen z Polski. Pan niezrażony dalej zagaja rozmowę patrząc na mnie w bardzo jednoznaczny sposób- nawet nie ukrywając zainteresowania. Najchętniej poszedł by z nami. Donguś na moje usilne prośby o dokładniejsze tłumaczenie delikatnie, z rumieńcem na twarzy stwierdził, że nieznajomy zadawał duuzo pytań i że dziwił się co 'gość' (czytaj. nie Azjata- obcy) robi tu w czasie nowego roku i że myślał, że tu mieszkam i że tak ładny 'gość' (tu mój rozmówca prawie spalił się z zawstydzenia), aż ciekawa byłam czy o numer też pytał patrząc jak mnie odebrał pożerał wzrokiem lustrując od stóp do głów.
Widząc rumieńce biednego D. śmiejąc się zapytałam wprost, czy gościu chciał wiedzieć czy jest moim facetem. Dong prawie zapadł się w tym momencie pod ziemię i przyduszonym głosem z już nie rumieńcem, a rakiem na twarzy odp. tak.

Kobiece sprawy

Panów uprasza się o pominięcie tego tekstu gdyż porusza czysto damskie problemy.

Jak już wcześniej wspominałam tutaj w większości knajp nie ma toalet, niby dostęp do publicznych przybytków jest łatwy i darmowy ale i tak pozostawia dyskomfort.
Problem zaczyna się w TE DNI. Potrzebuje toalety a akurat nigdzie nie ma publicznej bądź kolejka na kilometr! Większość kawiarni nie pomoże.
Gdy już się uda dostać do toalety na 90% będzie to 'narciarz' (mój koszmar dzieciństwa- w pieczarkach potrafiłam specjalnie schodzić z górki do normalnej toalety). Na prawdę nie wiem, kto wymyślił, że jest to bardziej higieniczne. Takie toalety tutaj zazwyczaj wyglądają gorzej, papier i pozostałości kobiecych problemów walają się po ziemi, trafienie do celu wielu paniom sprawia problemy- generalnie koszmar.
Jest to dla nas bardzo niekomfortowa sytuacja i bardzo doskwierająca. Dla mnie kwestia kładąca cień na cudowność chin- ja teraz potencjalne znajome z chin chyba po toaletach bym oprowadzała :P

Jestem szczupła?

Trochę to absurdalne ale musiałam pojechać aż na drugi koniec świata aby poczuć się szczupło
Do tego w rejon w którym powinnam mieć odwrotne odczucia.
Więc~
Chinki nie są wcale tak bardzo szczupłe ba powiedziałabym, że 70% jest gruba, a 15% zdeczka pulchna. Ok prawdopodobnie część z nich nosi mniejsze rozmiary niż europejki ale bardziej z powodu wzrostu niż braku tuszy. Inaczej wygląda rozmiar 32 przy wzroście 160 cm, a inaczej przy 170 cm.
Tylko ze ten wzrost tez trochę przereklamowany. Ok większość dziewczyn jest tu niższa ode mnie ale też bez przesady nie aż tak strasznie i dużo bardziej niż w Europie. Zwłaszcza ze sporo kobiet ma tu koło tego 170 i wcale rzadkością nie są wyższe. Tak jak i nas należę do wyższej połowy ale bywa sporo dużo wyższych dziewczyn ode mnie. Przeciętny chłopak jest wyższy niż ja i ma ok 173-175 cm ale widziałam i ok 190 cm. Tak jest też spora grupa niższych ale still~ not so much.
Wracając do rozmiarów w większości wypadków mieszczę się tutaj normalnie w rozmiar S tylko jest na mnie często za krótki- tak jakby rozmiar szedł wzrostem nie szerokością. Wyjaśnia to czemu w Azji tak bardzo lansowane są za duże ubrania wyglądające jak worki ^^ oraz czemu na Ali sprzedawcy olewają większość wymiarów i patrzą tylko na wzrost.

środa, 1 lutego 2017

Be famouse

Kojarzycie filmik Yuty jak udaje 'sławnego' tenisiste w Polsce? Nie byłabym sobą gdybym też się nie pobawiła
Jako ze nie prowadzę vloga, zabawa w nagrywanie filmików była by bezsensu, a i średnio by mnie bawiła, pozwoliłam sobie na swoją wersję zabawy.
Więc moi mili, głowa do góry, znudzony uśmiech na twarz i patrzcie na wszystkich ze nudzona obojętnością i przechadzając się modelkowatym krokiem
3, 2, 1
Start
Młode dziewczyny zaczynają pokazywać cię ręką, i chichotać, potem robić ci zdjęcia z ukrycia by w końcu podbiegać do ciebie na beszczela i strzelać selfie :)
Część cię zapyta czy może z tobą zdjęcie, a ty znudzonym głosem odpowiadasz tak. Na pytania gdzie wystąpiłaś wymyślasz tytuł to się nawet znajdzie ktoś kto powie, że 'aaa, widziałem'.
Tylko troszkę męcząca ta zabawa.  

Nie lubisz merca? Weźmiemy porsche!

Po spacerku w górach i jeździe busikiem, czułam się tak fatalnie że chciałam umrzeć, dopiero po 2 godzinach byłam ledwo wstanie zjeść tylko ryż z bambusem, a czekał nas jeszcze powrót do Hangzhou. Ja na prawdę źle znoszę jazdę mercedesami i zwyczajnie ich nie lubię, dlatego zostałam zapakowana do samochodu taty Donga tak bym jak najbardziej czuła się komfortowo podczas jazdy.

Otaczały mnie takie widoczki.

Sądząc bezpiecznie w dużym samochodzie nie straszne mi były nawet takie widoczki- tutaj codzienność że kierowca nagle wysiada coś sprawdzić na środku drogi.
Dlatego tutaj duży samochód jest podstawą :)


Czego nie chciałam zobaczyć

Jak wiecie nie jestem ani ekoterrorystka ani vege ani niczym innym skrajnym. Przez to, że zdeczka znam się na ochronie przyrody i rozumiem jak działa ten 'biznes' nie popieram skrajnych poglądów. Wiem, że naturalna skóra o futra długo czasowo są lepsze dla środowiska niż sztuczne. Rozumiem jak ważne dla zachowania różnorodności generycznej wielu gatunków zwierząt sa zoo, a dla niektórych wręcz jedyną szansą na przetrwanie. Tak samo jak oceanaria czy tak, też parki rozrywki czy safarii. Tylko wszystko musi być ok.
Ten post powinien być napisany później- przed nim powinnam opisać parę innych rzeczy ale~To dla mnie jest ważniejsze.
Proszę nigdy nie idźcie do 'oceanarium' w chinach. Znam na prawdę wiele fajnych i przyjaznych zwierzętom miejsc w Europie. Zwłaszcza zoo w Budapeszcie, piękne i zadbane z bardzo szczęśliwymi zwierzętami w środku, czy nawet tamtejsze oceanarium. Tutaj nawet rybki wyglądały smutno.
Małe akwaria, terraria i miejsca dla zwierzątek (są kangury i lamy).
Smutny rekin dla atencji

Myślę że tylko takie małe rybki mają tu w miarę.

Dużo smutnych żółwi.


Mam nadzieję, że żaden europejski park rozrywki, zoo czy oceanarium nie sprzeda tu swoich zwierzątek.
Proszę, nie wspierajcie tego biznesu!
Niestety nie wiem jaka jest cena wstępu na tą wątpliwa atrakcję ale jedyne zdrowo wyglądające zwierzę (bo szczęśliwie byłoby za dużo powiedziane- to nie zoo w Budapeszcie gdzie widać było radość i przywiązanie do trenerów) to była foka wykonująca sztuczki.
Myślę, że też tylko dlatego, że kupienie nowej, nauczenie jej sztuczek i oswojenie kosztuje więcej niż zwyczajnego zwierzątka.
Więc nawet jeśli bardzo chcecie przeżyć 'azjatycka randkę', znajomy chce się pochwalić jak chiny są cudowne i czego to nie mają proszę nie idźcie tam.
Jeśli nie dla mnie to dla tego smutnego legwanika.