Po spacerku w górach i jeździe
busikiem, czułam się tak fatalnie że chciałam umrzeć, dopiero po
2 godzinach byłam ledwo wstanie zjeść tylko ryż z bambusem, a
czekał nas jeszcze powrót do Hangzhou. Ja na prawdę źle znoszę
jazdę mercedesami i zwyczajnie ich nie lubię, dlatego zostałam
zapakowana do samochodu taty Donga tak bym jak najbardziej czuła się
komfortowo podczas jazdy.
Otaczały mnie takie widoczki.
Sądząc bezpiecznie w dużym
samochodzie nie straszne mi były nawet takie widoczki- tutaj
codzienność że kierowca nagle wysiada coś sprawdzić na środku
drogi.
Dlatego tutaj duży samochód jest
podstawą :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz