Po posileniu się poszliśmy do metra (dla mnie czarna magia) kupiliśmy (kupił) bilety, wybrał linię i pojechaliśmy do hotelu.
Całkiem miłe miejsce.
Po ogarnięcia się przyszła pora na spacery i poznawanie Szanghaju.
Wpierw metrem pojechaliśmy do starej światyni- inny świat, na prawdę
Ta, atmosfera, kadzidła, ogień modlący się ludzie
Trochę nie pasowały mi osoby myjące w świątyni samochody ale~
Rozumiem, ze to z powodu modlitwy
Świątynia nie jest wielka ale na pewno robi wrażenie i cieszę się że mogłam ją zobaczyć
Następnie znów wsiedliśmy w metro i pojechaliśmy na ulicę 'zakupową' gdzie spróbowałam 'lokalnych' ulicznych przysmaków- było to ciężkie i o mało posiłku nie zwróciłam- było urocze jak pewien pan potknął się patrząc jak to jem ^^ [zrobię o tym osobny post po powrocie- mało czasu tutaj i nic nie działa z internetów- ogr ma i tak dużo pracy to jeszcze wrzucając moje posty~
Niech odpocznie :* )
W drodze między metrem, a ulicą jest pod ziemia pasaż handlowy w którym zjadłam całkiem zacne lody (amerykańskie?)
Tylko czemu Dongfan wybrał truskawkowe?
Przechadzając się po tym pasażu i ulicy widać jak dużo stereotypów jest o chinach. To zamożny na prawdę szybko rozwijający się kraj, a Polak raczej krezusem tu nie będzie (tak wiem chiny są duże i też są dużo biedniejsze rejony)
Zbliżała się pora obiadokolacji więc poszliśmy w stronę miejsca posiłku iii
Zakochałam się
Zobaczyłam jedno z najpiękniejszych miejsc w życiu. Cudownie podświetlona, nowoczesną wieżę
Przechodziliśmy kolo niej na dużym kladkoradzie i coś niesamowitego
Tylko padła mi bateria (pierwszy brak szczęścia) w najpiękniejszym momencie nie mogłam robić zdjęć swoim telefonem musiałam tylko uzywać jego iphona i to bardzo oszczędnie bo tez mu padała bateria, a tu niemal za wszystko płaci się telefonem.
Poszliśmy do restauracji gdzie trzeba było zapłacić za samo miejsce do siedzenia, ale coś cudownego
Mogłabym przychodzić tu ZAWSZE!
Do tego na prawdę zacne jedzenie
I przesłodkie maleństwo
Gdy zjedliśmy i była pora się zbierać, zorientowałam się, ze zgubiłam bilet na metro (drugi pech), a w końcu kupiony dobowy. Wpadłam w małą panikę. Wprawdzie uspokajał mnie ze przecież kupi drugi. Gdy nie mogłam się uspokoić zapytał czy chcę wjechać na górę wierzy.
Chodziłam po niebie
Tak cierpię że nie mogłam robić zdjęć swoim aparatem!
Uprzedzając jest to zabawa na dłuuugi czas i całkiem kosztowna, ale warta każdego yuana.
A nie wiem czy gdybym miała sama za wszystko płacić czy weszłabym, ba raczej na pewno bym tego nie zrobiła i byłby to największy błąd życia.
Tego dnia czułam się jak prawdziwa księżniczka która o nic nie musi się martwić i cały czas ktoś o nią dba ^^
Magiczny dzień w magicznym mieście.
Jeśli którekolwiek z was zastanawia się nad romantycznym wypadem do Paryża i wieża Eiffla niech mocno się zastanowi czy nie lepiej odłożyć 2 tysięcy więcej i nie polecieć tutaj do tego iście europejskiego miasta (cały czas czułam się jakbym wciąż była w Europie i to pomimo małego zamieszania jakie wywołują moje oczy)
A jeśli jeszcze któryś z czytających to panów planuje zaręczyny w Paryżu? Na prawdę warto zrewidować plany! (Baa jak dla mnie mocno konkuruje to miejsce z Tivoli ;] )
ciesze sie ze zyjesz :) Cudownej zabawy :*Magda.Z
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńPięknie tam... baw się cudnie :)
OdpowiedzUsuń:*
OdpowiedzUsuńbawiłam się bosko było jak w raju
(teraz czeka mnie zredagowanie na spokojnie tego bloga ^^ )
:*
OdpowiedzUsuńbawiłam się bosko było jak w raju
(teraz czeka mnie zredagowanie na spokojnie tego bloga ^^ )