To było jedno z najlepszych, najbardziej szalonych Halloween w moim długim życiu :p
Do domu wróciliśmy przed 5 rano, mimo, że e-bikiem to jakieś 15 min :p
Byłam w 6? Barach i klubach, wytanczylam się, nikt mnie nie obmacywał- podstawa to dobrzy kompani, z zewnątrz wyglądać musiało jak niezła orgia bo już w dość zgranym towarzystwie- a u azjatow impreza to postać, pomachać głową, upić dziewoje do pół przytomności wymacać, zaciągnąć do łóżka więc europejskie tańczenie każdy z każdym+ facet z facetem, dziewoja z dziewoją robi wrażenie totalnego luzu i wyzwolenia :p co odważniejsi próbują naśladować ale~ dostarczają nam rozrywki ;)
Bardziej nieśmiali patrzą zazdrośnie, część jest zdegustowana :p
+ zdjęcie ze Starbunis, Halloweenowy napój nad wyraz dobry :p
Jak starbun to tylko w Chinach w Europie jest niepitny
to NIE jest blog podróżniczy. Mam nadzieję, że uda mi się go pisać w Chinach. Opiszę tu MOJĄ Azję widzianą MOIMI oczami i MOJE odczucia Raczej nie będę pisać historii miejsc (od tego są książki historyczne i przewodniki turystyczne) Blog jest dla MOICH znajomych by widzieli, że żyję i co u mnie słychać.
Translate
środa, 31 października 2018
Halloween cz 2.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz